Sylwetka założyciela karate tradycyjnego we Włocławku
Janusz Ziółkowski, pierwszy z lewej.
Pan Janusz Ziółkowski jest nauczycielem wychowania fizycznego, morsem, przyszłym maratończykiem, reprezentantem Polski w karate, ale przede wszystkim osobą, która przyczyniła się do powstania karate tradycyjnego we Włocławku.
REKLAMA
Jako nauczyciel zaczął pracować w S.P. 2 w 1990 roku i pracuje tam do dziś. Szkołę, jej uczniów i pracowników zna od podszewki.
Jako trener miło wspomina sukcesy jakie osiągnął z prowadzoną przez siebie młodzieżą. Będąc trenerem młodzieżowej drużyny piłki nożnej „Lider” z chłopcami z rocznika 85, udało mu się wywalczyć wicemistrzostwo Polski szkół podstawowych. Tej samej drużynie udało się ograć nawet młodzików Wisły Kraków na międzynarodowym turniej. Również w koszykówce może pochwalić się wynikami. W raz z dziewczętami zajął 3 miejsce w województwie włocławskim po zaledwie pół roku treningu.
Zainteresowanie karate na przestrzeni lat jest podobne, zmienił się jednak wiek osób które zaczynają trenować. Wcześniej była to młodzież w wieku 14 – 15 lat, teraz są to 5 – 6 letnie dzieci. W szkoleniu maluchów najważniejszy jest aspekt wychowawczy. Pan Janusz zwraca uwagę, że podstawowym elementem w procesie kształtowania człowieka, jest harmonijna współpraca na linii rodzic – trener – wychowawca. Dziecku muszą być wpajane cały czas te same wartości, jeżeli autorytety jakimi bez wątpienia są dla młodego człowieka rodzic, trener lub wychowawca wymagają od niego przeciwstawnych zachowań, burzy to wewnętrzną równowagę dziecka, oraz negatywnie wpływa na jego mentalny rozwój.
Dla pana Janusza kluczowym elementem w pracy nauczyciela jest autorytet, który musi mieć wśród uczniów. Uczeń nawet przez moment nie powinien pomyśleć, że może nauczycielowi wejść na głowę. To nie jest kwestia biegłości w sztukach walki, ale po prostu predyspozycji do wykonywania zawodu. Są nauczyciele którzy mają dużą wiedzę, którą umieją przekazywać, jednak nie mają w sobie tego „czegoś”.
Na lekcjach wychowania fizycznego obowiązują jasne zasady. Uczniowie i uczennice muszą mieć tradycyjne koszulkę i spodenki. Nie są tolerowane modne topy.
Karate zaczął się interesować jeszcze przed erą Bruce’a Lee, w 1980 roku. Jego pierwszym trenerem był Michał Białochowski, który miał zielony pas. Dziś nawet 10-letnie dzieci po dwóch latach treningu dochodzą do tego stopnia, jednak trzeba pamiętać, że karate w tamtym czasie nie było popularną dyscypliną w Polsce. W 1983 r. w wyniku bumu na karate jaki wywołał w Polsce Bruce Lee na treningi przychodziło nawet 120 osób. Treningi również nie wyglądały tak jak dziś. Zawodnicy mieli ze sobą dużo większy kontakt, sparowali do „pierwszej krwi”. Systematyczność treningu, poczucie, że trening jest równie niezbędny do życia jak powietrze do oddychania zaszczepił w panu Ziółkowskim jego przyjaciel Cyprian Reske. W 1990 roku zdobył czarny pas. W 2000 roku zdobył drugi dan. Od tego czasu nie przykłada już uwagi do egzaminów oraz stopni . Jak sam mówi, zdarza się że jego uczniowie mają takie jak on, a nawet wyższe stopnie. Nie zmienia to faktu, że jest dla nich autorytetem.
Jednym z największych sukcesów pana Janusza było bez wątpienia uczestnictwo wraz z reprezentacją Polski na Mistrzostwach Europy w Treviso w 1991 roku. Były to czasy w których zawodnicy musieli dokładać do sportu i wyjazdów z własnej kieszeni, a pan Janusz żeby móc reprezentować kraj musiał pożyczyć pieniądze na wyjazd.
Warto wspomnieć o dość osobliwym wyczynie pana Janusza. Kilka lat temu nad jeziorem Czarne został morsem. Jak twierdzi, ważne jest aby poznawać możliwości własnego organizmu. Swój już niedługo zamierza poddać wielkiemu testowi, gdyż jest w trakcie przygotowywania się do maratonu.
Janusz Ziółkowski jest niezwykle sympatycznym człowiekiem. W trakcie wywiadu o innych osobach mówił dobrze, albo wcale. O sobie wypowiadał się skromnie. W jego sposobie bycia nie da się nie zauważyć satysfakcji z tego co robi. Dzieci, młodzież, sport, oraz przede wszystkim karate to jego recepta na szczęśliwe życie. Można tylko pozazdrościć uczniom S.P. 2, oraz adeptom karate tradycyjnego we Włocławku, że mają takiego nauczyciela.
IW
Jako trener miło wspomina sukcesy jakie osiągnął z prowadzoną przez siebie młodzieżą. Będąc trenerem młodzieżowej drużyny piłki nożnej „Lider” z chłopcami z rocznika 85, udało mu się wywalczyć wicemistrzostwo Polski szkół podstawowych. Tej samej drużynie udało się ograć nawet młodzików Wisły Kraków na międzynarodowym turniej. Również w koszykówce może pochwalić się wynikami. W raz z dziewczętami zajął 3 miejsce w województwie włocławskim po zaledwie pół roku treningu.
Zainteresowanie karate na przestrzeni lat jest podobne, zmienił się jednak wiek osób które zaczynają trenować. Wcześniej była to młodzież w wieku 14 – 15 lat, teraz są to 5 – 6 letnie dzieci. W szkoleniu maluchów najważniejszy jest aspekt wychowawczy. Pan Janusz zwraca uwagę, że podstawowym elementem w procesie kształtowania człowieka, jest harmonijna współpraca na linii rodzic – trener – wychowawca. Dziecku muszą być wpajane cały czas te same wartości, jeżeli autorytety jakimi bez wątpienia są dla młodego człowieka rodzic, trener lub wychowawca wymagają od niego przeciwstawnych zachowań, burzy to wewnętrzną równowagę dziecka, oraz negatywnie wpływa na jego mentalny rozwój.
Dla pana Janusza kluczowym elementem w pracy nauczyciela jest autorytet, który musi mieć wśród uczniów. Uczeń nawet przez moment nie powinien pomyśleć, że może nauczycielowi wejść na głowę. To nie jest kwestia biegłości w sztukach walki, ale po prostu predyspozycji do wykonywania zawodu. Są nauczyciele którzy mają dużą wiedzę, którą umieją przekazywać, jednak nie mają w sobie tego „czegoś”.
Na lekcjach wychowania fizycznego obowiązują jasne zasady. Uczniowie i uczennice muszą mieć tradycyjne koszulkę i spodenki. Nie są tolerowane modne topy.
Karate zaczął się interesować jeszcze przed erą Bruce’a Lee, w 1980 roku. Jego pierwszym trenerem był Michał Białochowski, który miał zielony pas. Dziś nawet 10-letnie dzieci po dwóch latach treningu dochodzą do tego stopnia, jednak trzeba pamiętać, że karate w tamtym czasie nie było popularną dyscypliną w Polsce. W 1983 r. w wyniku bumu na karate jaki wywołał w Polsce Bruce Lee na treningi przychodziło nawet 120 osób. Treningi również nie wyglądały tak jak dziś. Zawodnicy mieli ze sobą dużo większy kontakt, sparowali do „pierwszej krwi”. Systematyczność treningu, poczucie, że trening jest równie niezbędny do życia jak powietrze do oddychania zaszczepił w panu Ziółkowskim jego przyjaciel Cyprian Reske. W 1990 roku zdobył czarny pas. W 2000 roku zdobył drugi dan. Od tego czasu nie przykłada już uwagi do egzaminów oraz stopni . Jak sam mówi, zdarza się że jego uczniowie mają takie jak on, a nawet wyższe stopnie. Nie zmienia to faktu, że jest dla nich autorytetem.
Jednym z największych sukcesów pana Janusza było bez wątpienia uczestnictwo wraz z reprezentacją Polski na Mistrzostwach Europy w Treviso w 1991 roku. Były to czasy w których zawodnicy musieli dokładać do sportu i wyjazdów z własnej kieszeni, a pan Janusz żeby móc reprezentować kraj musiał pożyczyć pieniądze na wyjazd.
Warto wspomnieć o dość osobliwym wyczynie pana Janusza. Kilka lat temu nad jeziorem Czarne został morsem. Jak twierdzi, ważne jest aby poznawać możliwości własnego organizmu. Swój już niedługo zamierza poddać wielkiemu testowi, gdyż jest w trakcie przygotowywania się do maratonu.
Janusz Ziółkowski jest niezwykle sympatycznym człowiekiem. W trakcie wywiadu o innych osobach mówił dobrze, albo wcale. O sobie wypowiadał się skromnie. W jego sposobie bycia nie da się nie zauważyć satysfakcji z tego co robi. Dzieci, młodzież, sport, oraz przede wszystkim karate to jego recepta na szczęśliwe życie. Można tylko pozazdrościć uczniom S.P. 2, oraz adeptom karate tradycyjnego we Włocławku, że mają takiego nauczyciela.
IW
PRZECZYTAJ JESZCZE